"Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai. Tajemnica zamku" (Wydawnictwo Zakamarki)

Ta kultowa seria detektywistyczna dla młodych czytelników, trafiła do naszego domu bardzo późno. Co prawda Tosia mówiła kiedyś, że pani czytała im ją w przedszkolu, ale kiedy w księgarni lub bibliotece zachęcałam ją do tych książek, wolała wybrać coś innego. Najwidoczniej musiała do nich dojrzeć, bo teraz czyta z ogromną przyjemnością!


Robi to jednak niezbyt chronologicznie, w niczym to jednak jej nie przeszkadza, bo tej serii chronologicznie czytać nie trzeba. Dlatego Tosia, nieco przekornie, rozpoczęła czytanie o przygodach Lassego i Mai od najnowszego tomu ich przygód. Tom to nadzwyczaj słodki, bo akcja toczy się wokół czekolady. A właściwie wokół plantacji kakao. Plantacja przynosi duże zyski, dlatego hrabia Erik von Farsen postanowił założyć jeszcze jedną plantację. W związku z tym szuka inwestorów. Właśnie dlatego zaprasza mieszkańców Vallbey na degustację czekolady. To wydarzenie ma podobno zmienić życie uczestniczących w nim osób. Przybywają więc, może niezbyt tłumnie, ale chętnie ci, którzy o zmianie w życiu marzą. Wszyscy oni przyjeżdżają do zamku hrabiego na rowerach, bo takie wymaganie postawili uczestnikom spotkania organizatorzy. W grupie zmierzających do zamku znaleźli się również Lasse i Maja. I bardzo dobrze, bo na spotkaniu zaczęły dziać się rzeczy dziwne, ekskluzywna czekolada przypominała w smaku tę z lokalnego sklepu, lokaj czyta z ruchu warg, a hrabia mówi o plantacji na wyspie na południe od Jamajki, choć na mapie takiej wyspy nie ma... Dzieci muszą połączyć fakty, zweryfikować podejrzenia, sprawdzić co jest prawdą, a co nie... Razem z nimi rozwiązania zagadki będą poszukiwać również czytelnicy...



Tosia uwielbia książki detektywistyczne. Lubi główkować razem z ich bohaterami. Na przeczytanie "Biura Detektywistycznego Lassego i Mai" zadecydowała się stosunkowo późno, ale kiedy już w końcu po nie sięgnęła, absolutnie się w nim zakochała. Główkowała, tropiła, dociekała. Dzielnie towarzyszyła młodym detektywom w rozwiązywaniu kolejnej zagadki. Emocji nie brakowało, wydarzenia mroziły krew w żyłach. To wszystko sprawia, że książkę czyta się błyskawicznie. Niecierpliwie przewracając strony, żeby jak najszybciej dowiedzieć się, co będzie dalej. 


Myślę, że większości czytelników tej serii autorstwa Martina Widmarka nie trzeba ani przedstawiać, ani zachwalać. Wciągająca, świetnie napisana historia, zabawne ilustracje na pewno spodobają się młodym czytelnikom. Bo kiedy jedni czytelnicy wyrastają z serii "Biuro detektywistyczne Lassego i Mai", dorastają do niej kolejni. I każde kolejna grupa wiekowa tak samo się tymi książkami cieszy!



Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai. Tajemnica zamku
Martin Widmark
ilustracje Helena Willis
tłumaczenie Barbara Gawryluk
Wydawnictwo Zakamarki, 2018


Komentarze

  1. mój synek bardzo lubi takie książki i różne zagadki ale tej jeszcze nie mamy

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja lubię czytać takie książki, z detektywistycznymi wątkami, a dedykowane dla młodszych czytelników też przyciągają moją uwagę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł na książkowy prezent dla młodego czytelnika już podchwytuję. :)

      Usuń
  3. Fantastycznie, że trafiłam na ten wpis. Czegoś takiego właśnie szukałam dla mojego sześciolatka. Ponieważ czytamy razem, miło jest, gdy książka wciąga także rodzica;), a jeśli jeszcze są zagadki i poszukiwanie tropów - to coś dla nas na pewno. Dziękuję za inspirację i od razu idę polować :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę że nam spodobałaby sie ta książka. Ostatnio robiłam zamówienie, ale kto wie może następnym razem po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Interesująca książka! coś co trzyma ciągle w napięciu to dla nas:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mały detektyw drzemie w każdym dziecku.

    OdpowiedzUsuń
  7. Luimy czytać tę serię.Dzieci w przedszkolu także o niej mówia.Wynika wiec z tego,że jest bardzo popularna.

    OdpowiedzUsuń
  8. Urocze sa takie kasiążeczki, ja juz nie mam z kim czytać, wnuki nawet wyrosły:-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tych jeszcze nie czytalismy ale wiem że syn sąsiadki je uwielbia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz