Inne nie jest gorsze, "Elmer. Słoń w kratkę" (Wydawnictwo Papilon)

Elmera znam od dawna, opowieści o nim zachwalało wiele moich koleżanek, jednak w Tosi nie budził on żadnych cieplejszych uczuć. Nie ustawałam jednak w zachętach i w końcu wypożyczyła tom przygód sympatycznego słonia z biblioteki. Od tego czasu są dobrymi znajomymi, a tom biblioteczny zastąpił jej własny, który często towarzyszy wieczornemu zasypianiu. Cóż jest w tym słoniu takiego wyjątkowego?

Oczywiście wygląd, bo Elmer nie jest zwyczajnym słoniem. Bardzo wyróżnia się na tle swojej słoniowej rodziny.
Elmer był inny. Elmer był w kratkę. 
Był żółty i pomarańczowy, czerwony i fioletowy,
niebieski i zielony, czarny i biały.
Elemer zdecydowanie nie był koloru słoniowego.

Gdyby Elmer był człowiekiem pewnie spotykałyby go szykany i przykrości ze strony stada. Jednak jest słoniem i nikt się z niego nie śmiał, ani nie robił mu przykrości. 

to dzięki Elmerowi
inne słonie były radosne.
Czasami on żartował z nimi,
a czasami to one dowcipkowały z nim
Gdy tylko w stadzie zaczyłanała się
zabawa, wiadomo było, że to Elmer.

Słoniowi w kratkę zaczęła jednak jego inność przeszkadzać, choć nikt się z niego nie śmiał i nikt mu nie dokuczał, poczuł że chce był koloru słoniowego. Rozpoczął wędrówkę w poszukiwaniu drzewa, którego owoce są właśnie koloru słoniowego, kiedy je znalazł, trząsł drzewem tak długo, aż wszystkie pospadały na ziemię. Elmer tarzał się w nich tak długo, aż całe jego ciało stało się szare. Teraz wyglądał, jak każdy inny słoń. Czy dzięki temu stał się szczęśliwy? Niespecjalnie. Na dodatek nikt nie mógł go rozpoznać. Na szczęście z pomocą przyszła pogoda, na Elemera spadł deszcz, słoń odzyskał swoje kolory, a jego towarzysze uznali, że ze wszystkich żartów, które zrobił im do tej pory ten był zdecydowanie najlepszy. Na pamiątkę tego wydarzenia wszyscy postanowili, że odtąd raz w roku obchodzić będą Dzień Elmera. Wszystkie słonie będą w tym dniu malować się na kolorowo, a Elmer na kolor słoniowy. 
To jedno, z czterech opublikowanych w tym tomie opowiadań. W kolejnych, słoń w kratkę poznaje nowych przyjaciół, trafia do stada, w którym wszystkie słonie są różowe, pomaga kangurowi odzyskać wiarę w siebie. Pomaga także hipopotamom, które twierdzą, że ich rzeka wyschła i dlatego muszą zamieszkać w rzece, z której do tej pory korzystało stado Elmera.

Historia Elmera powinna stać się lekturą obowiązkową dla każdego przedszkolaka. Będzie to doskonały pretekst do rozmowy o tolerancji, do wytłumaczenia dziecku, że rówieśnicy, którzy mają inny kolor skóry, noszą okulary albo jeżdżą na wózku, nie są od nich gorsi i mogą być równie dobrym, a może nawet lepszym towarzyszem zabaw. Chwila refleksji nad tą kwestią przyda się także nam, rodzicom, bo to dorośli często przenoszą na dzieci swoje uprzedzenia, zakazują zabawy z rówieśnikiem swojej pociechy, którego nie lubią albo nie akceptują.
To również ważna książka dla dzieci, które stoją po drugiej stronie, które właśnie różnią się w jakiś sposób od swoich rówieśników. Elmer utwierdzi ich w tym, że są wyjątkowe! Ani lepsze, ani gorsze. Po prostu inne. Tak, jak każdy, bez względu na kolor oczu, długość włosów i kraj pochodzenia, mają swoje wady i zalety. Też lubią grać w piłkę, czytać książki albo bawić się lalkami.
A Wy? W jaki sposób uczycie swoje dzieci tolerancji
i budujecie ich poczucie własnej wartości?

 

 

 
 



Elmer. Słoń w kratkę

David McKee
tłumaczenie Dominika Dominów
Papilon, 2015
Wiek 2+

Za książkę dziękuję
https://publicat.pl/papilon
 
 

Ahoj, przygodo, czyli "Poradnik małego skauta"

Jak zachęcić dziecko do podróżowania? Jak nauczyć życia w miejskiej dżungli? Skąd czerpać informacje na temat roślin i zwierząt występujących w polskich lasach? Czy z gazet można zrobić zastawę stołową? I wreszcie, czym się różni supeł od węzła? Odpowiedzi na te pytania znaleźć można oczywiście w internecie, ale my z Tosią wolimy szukać ich w książkach!

Poradnik małego skauta wydany przez Centrum Edukacji Dziecięcej, to skarbnica wiedzy, jak głosi podtytuł znalazło się w nim "wszystko, co musisz wiedzieć przy przetrwać". Nie ma w tym stwierdzeniu ani grama przesady. Przeglądając tę książkę nie mogłam wyjść ze zdziwienia, jak wiele informacji można zawrzeć w stosunkowo niewielkich rozmiarów książce.
Pierwszy rozdział zaskakuje, bo wcale nie dotyczy pakowania, wyboru odpowiednich butów i poszukiwań mapy. Nic podobnego! Jego tytuł brzmi Jak posprzątać pokój? W końcu przed wyjazdem to sprawa ważna, bo do czystego domu miło wrócić. Poza tym takie generalne porządki to doskonały wstęp do pakowania, gdyby jednak okazało się, że w trakcie porządków nie możecie znaleźć czegoś, co będzie Wam na wyprawie niezbędne z pomocą przychodzi rozdział drugi Jak znaleźć coś, co zginęło. Pomysłów na odnalezienie zgub nie brakuje, myślę że każdy powinien znaleźć to, co zginęło. Takich ciekawych porad nie brakuje, jest rozdział o zerwanych guzikach, o wydawaniu pieniędzy, o samodzielnym przygotowywaniu prezentów i laurek. Znaleźć tu można również wiele porad dotyczących codziennego życia. Jedną część autor poświęcił zasadom przechodzenia przez ulicę, to napisane zrozumiałym dla najmłodszych językiem abecadło zachowania się na ulicy. Znalazło się tam nawet miejsce dla znaków drogowych! Dzięki Poradnikowi małego skauta można również poznać podstawy pierwszy pomocy (wiele się o tym mówi, ale to tak ważny temat, że nie zaszkodzi dowiedzieć się jeszcze więcej albo posiadaną wiedzę już utrwalić).
Rozdziały poświęcone wyprawom i skautowskim przygodom przygotują dzieci na każdą ewentualność, z nich dowiedzą się, jak przepowiadać pogodę, jak wezwać pomoc, jak obserwować ptaki, rozbić namiot i zbudować szałas i wreszcie, jak te wszystkie cuda, które napotkają na swojej drodze uwiecznić na naprawdę dobrej fotografii. Niespodziewane wydarzenia? Kucharzenie na odludziu? Z tej książki każdy dowie się, które z rosnących w lesie roślin nadają się do jedzenia. Ubranie zniszczyło się podczas wędrówki? Nie ma problemu, można je uszyć nawet w lesie. Kaptur, poncho, staropolskie chodaki. Nie są to może nadzwyczaj skomplikowane wykroje, ale mogą uratować nogi przed otarciami i głowę przed deszczem albo wiatrem.

Dużo tych porad wymieniłam, prawda? Uwierzcie mi, że to tylko niewielka część tego, co znalazło się Poradniku małego skauta! Nie wierzycie? To sprawdźcie sami!

Poradnik małego skauta spodoba się wszystkim dzieciom. To doskonały prezent na zbliżające się wakacje. Niezbędnik każdego małego podróżnika. Ogromną zaletą tej książki jest fakt, że została napisana przez Polaka i do naszych, polskich realiów się odnosi. Oprócz mnóstwa informacji, które czekają na każdej stronie, książkę wypełniają zabawne rysunki oraz zdjęcia (te przedstawiają na przykład ptaki, które możemy spotkać w lesie, grzyby, które bez wahania możemy zrywać oraz te, na które lepiej uważać). Moim zdaniem ta książka powinna trafić do każdej dziecięcej biblioteczki. Bo to nie tylko książka o przygodach, wycieczkach do lasu, spacerach po plaży albo górskich wędrówkach. To poradnik wypełniony informacjami o życiu codziennym.
Książka należy do serii "Dzielni-samodzielni" i swoją treścią doskonale to hasło realizuje, ale ja dodałabym do tego dwa kolejne słowa - mądrzy i dobrze wychowani! Kto chce mieć takie dziecko ręka w górę! A potem marsz do księgarni, zachwyćcie się tą książką!

 


Poradnik małego skauta. 
Wszystko, co musisz wiedzieć, by przetrwać
Marcin Przewoźniak
ilustracje Olga i Janusz Baszczak
Wiek 6+


Za książkę dziękuję
https://publicat.pl/ced


Środowe recenzje: Pięć sprytnych kun (Poradnia K)

To pyszna książka, w trakcie lektury kubki smakowe wariują i człowiek najchętniej chrupałby coś przewracając kolejne strony. Jednak pierwsze strony przyjemnej historii nie zapowiadają,

W "Dzienniku Popołudniowym" ukazał się artykuł opisujący problemy mieszkańców ulicy Kameliowej/ Od kilku tygodni w okolicy popłoch, strach i nerwy, bo grasują tam kuny! Mieszkańcy martwią się o swoje samochody, bo zwierzęta przegryzają kable, co może skutkować unieruchomieniem samochodu i spóźnieniem do pracy, szkoły albo przychodni lekarskiej! Okazuje się, że prawda jest jednak nieco inna, bo dziennikarz piszący artykuł niektóre sprawy przedstawił nieco inaczej, niż było w rzeczywistości (nawet ulica nosiła inną nazwę!).
Pięć sympatycznych kun żyje szczęśliwie w pobliżu ludzi. Dyskutują i spierają się ze sobą, a kiedy zgłodnieją ruszają na poszukiwanie jedzenia. A jeść bardzo lubią i, co najważniejsze od jedzenia nie tyją.
To jest fantastyczne w życiu
kuny, że zupełnie, ale to zupełnie nie musi przejmować się
tyciem, bo zawsze trzyma linię. Niezależnie od tego, ile gulaszu
z żab spałaszuje na obiad, wybiega to wszystko w lesie. Inaczej
z ludźmi płci żeńskiej, którzy muszą sobie kupować krokomierze
i specjalne kalkulatory kalorii, żeby uzyskać pewność, iż
„wychodzą” jedno dodatkowe ciasteczko.

Z zainteresowaniem i pewną dozą współczucia obserwują, więc biegającą po leśnych ścieżkach Elizę Przechodzień, która bardzo chce włożyć śliwkową sukienkę, która w ostatnich miesiącach niemiłosiernie się skurczyła. Jedna z kun, Pani Patrycja, obserwując biegającą Elizę, dostrzega coś, co przykuwa jej uwagę i nie pozwala skupić się na niczym innym. Są to piękne złote klipsiki z perełką otoczoną dwoma rzędami niebieskich koralików, w sam raz pod kolor oczu właścicielki. Kuna zaczyna planować włamanie do domu Elizy Przechodzień i pożyczenie kolczyków, choćby na kilka dni. Czy jej się uda? Jakie pomysły będą miały pozostałe cztery kuny i, co tak naprawdę z tego wyniknie? Po odpowiedzi na te pytania odsyłam do przezabawnej książki Pięć sprytnych kun
Książki, która nie tylko opowiada o życiu sympatycznych, nieco szalonych i bardzo odważnych kun. Książka, która nie tylko opowiada o ludziach, ich wadach i zaletach. Bo to również książka o kuchni, pełna przepisów, smaków, zapachów, w której wiele rozmów toczy się właśnie wokół jedzenia. Kuny bowiem wpadają na pomysł rozkręcenia restauracyjnego biznesu. Przyznacie, że to dość oryginalny pomysł. Będzie się działo!

Pięć sprytnych kun spodoba się szczególnie małym rozrabiakom, bo kuny do najgrzeczniejszych zwierząt nie należą. Spodoba się również dzieciom, które lubią odkrywać nowe smaki i dzieciom, które lubią spędzać wolny czas z rodzicami w kuchni. Przepisów jest wiele i każdy kusi obiecywanymi czytelnikowi doznaniami smakowymi. Spodoba się również dzieciom, które lubią piękne ilustracje, bo te zdecydowanie wyróżniają tę książkę. Są kolorowe i zabawne, przykuwają uwagę i zachęcają do lektury. A po zapoznaniu się z historią pięciu kun, zapraszam do kuchni, z zamieszczonych w książce przepisów można wyczarować prawdziwe cuda!

Pięć sprytnych kun
Justyna Bednarek
ilustracje Daniel de Latour
Wiek 5+