Nowe przygody wampira Vladka

Wiecie, że lubimy serie literackie. Zawsze, kiedy Tosi spodoba się jakaś książka, pyta czy ma kontynuację. Z nieskrywaną radością przyjmuje fakt, że tak, a potem czeka na ukazanie się kolejnego tomu. W przypadku tych książek wszystko było jasne niemal od początku. A tak naprawdę od końca, bo to na ostatniej stronie przygód wampira Vladka, Tosia znalazła informację o tym, że książka ma swój ciąg dalszy i niedługo "najmilszy wampirek świata" powróci z nowymi przygodami. I powrócił! Na dodatek w znakomitej formie i to od razu w dwóch tomach.


Spotykamy w nich tych samych bohaterów, których poznaliśmy wcześniej. Dołącza do nich tylko jedna nowa postać, która nieźle w całej historii zamiesza. To kuzyn Vladka, który na stałe mieszka w Transylwanii. Wilkor jest dumą swoich rodziców i całej rodziny. Jest doskonałym młodym wampirem, których doskonale lata, świetnie panuje nad umysłami innych i nie boi się ciemności. Vladek jest jego totalnym przeciwieństwem, który swoich rodziców (a zwłaszcza mamę) przyprawia o bóle głowy. Właśnie dlatego rodzice wampirka wpadają na pomysł wysłania syna na szkolenie do kuzyna. Wierzą, że tylko on może zrobić z Vladka prawdziwego wampira. Zanim jednak Vladek zostanie wysłany do Transylwanii, jadą tam jego rodzice. W tym czasie wampirek zostanie w domu pod opieką dziadka Krwawiusza i służącego Wiermira. Nie będą oni jednak aż tak surowi wobec niego jak rodzice, więc Vladek będzie mógł nadal w tajemnicy wymykać się do prawdziwej ludzkiej szkoły. Co dokładnie wydarzy się w szkole przeczytacie w części Zębastyczni przyjaciele




A po jej przeczytaniu na pewno chętnie sięgniecie po trzeci tom przygód Vladka Nocne strachy. Tam właśnie pojawi się Wilkor, ale to nie Vladek pojedzie do niego, ale Wilkor odwiedzi Vladka. Od razu zrobi dobre wrażenie na rodzicach wampirka. Sam Vladek podejdzie do kuzyna znacznie bardziej sceptycznie. Przede wszystkim dlatego, ze pobyt Wilkora w jego domu może ograniczyć Vladkowi możliwość chodzenia do szkoły. A w szkole czekają na niego nie tylko koledzy i koleżanki, ale również przesłuchanie do szkolnego przedstawienia, w którym Vladek bardzo chciałby wziąć udział i wycieczka klasowa, o której wampirek bardzo marzy. Wilkor okaże się jednak sprzymierzeńcem Vladka, a nie jego wrogiem! Nie wierzycie? Uwierzcie albo (jeszcze lepiej) przeczytajcie książkę




Nigdy nie pomyślałabym, że książka o wampirach może mieć w sobie tyle ciepła. Nie spodziewałam się również, że można chcieć, żeby główny bohater został przyłapany na robieniu czegoś złego. A tak właśnie było, kiedy Vladek i jego kuzyn Wilkor wracają z jednej z eskapad do świata ludzi. Wtedy Wiermir ostrzega ich przed możliwym spotkaniem z dziadkiem Krwawiuszem. I myślę, że nie tylko my, miałyśmy nadzieję, że dziadek stanie na drodze kuzynów. 



Już pierwszy tom przygód Vladka przekonał nas, że mamy do czynienia z interesującą lekturą, pełną ciekawych bohaterów i interesujących wydarzeń. Dwa kolejne tomy przygód Vladka tylko nas w tym utwierdziły. "Vladek najmilszy wampirek na świecie" to ciekawa propozycja dla tych, którzy szukają książek pełnych przygód. Jest to również ciekawa historia dla tych, którzy chcieliby poczytać o sile przyjaźni. Spodobają się te książki również tym, dla których w literaturze najważniejszy jest humor. Przy przygodach Vladka uśmiech nie będzie Wam i Waszym dzieciom schodził z twarzy. Nie bójcie się, więc tych wampirów, bardzo sympatyczne z nich stworzenia. To widać na ilustracjach Kathryn Durst. Te również nie budzą strachu. Bo przecież nie ma się czego bać!



seria "Vladek najmilszy wampirek na świecie"
Anna Wilson
ilustracje Kathryn Durst
tłumaczenie Anna Alochno-Janas
Wydawnictwo IBIS 2019

  Książki o przygodach Vladka znajdziecie na

"Marzycielki" (Wydawnictwo Literackie)

Baśniowe opowieści o królewskich córkach kojarzą mi się z dzieciństwem. Takie książki lubią wszystkie dziewczynki. Pozwalają im one przenieść się do krainy wyobraźni i choć na chwilę spełnić swoje marzenie o byciu księżniczką. Lata mijają i większość dorosłych dziewczynek z czytania takich opowieści wyrasta. Na szczęście potem rodzą dzieci i znowu zaczynają czytać książki przeznaczone dla najmłodszych. I odkrywają niezwykłe opowieści. Takie jak Marzycielki Jessie Burton, które właśnie ukazały się nakładem Wydawnictwa Literackiego. 



Nazwisko autorki znają chyba wszyscy. To ona napisała bestsellerową Miniaturzystkę, która zachwyciła czytelniczki na całym świecie. Teraz postanowiła spróbować swoich sił jako autorka książki dla młodych czytelników. Tak powstały Marzycielki, niezwykła opowieść o dwunastu siostrach, córkach władcy kraju zwanego Kalią. Każda z dwunastu córek króla Alberto i królowej Laurelii miała jakiś wyjątkowy talenty i marzenia, które miały się kiedyś spełnić. Frida, najstarsza z królewskich córek była wyjątkowo ambitna i marzyła o tym, żeby kiedyś móc zasiąść za sterami aeroplanu. Czwarta z dziewcząt, Ariosta była utalentowaną malarką. Młodsza od niej Chessa obdarzona była niezwykłym głosem. Najmłodsza Agnes planowała w przyszłości zostać pisarką, a nieco starsza od niej Emelia chciała być weterynarzem. Dziewczęta uczyły się, rozwijały swoje talenty i doskonaliły charaktery. Bardzo wspierała je w tym matka, która była kobietą nowoczesną, słuchała muzyki jazzowej i sama prowadziła samochód. I właśnie on stał się przyczyną tragedii, która spadła na rodzinę królewską. Królowa Laurela zginęła w wypadku. Mąż pogrążył się w żałobie, a wobec córek stał się nadopiekuńczy, a nawet zaborczy. Zabronił im na przykład dalszej nauki, zakazał robienia rzeczy, które sprawiały im przyjemność. Za wszelką cenę chciał je ochronić. Był bowiem przekonany, że całe zło, które spadło na ich rodzinę miało swoje źródło w oryginalnych pasjach ich matki. Dziewczęta nie chciały jednak rezygnować ze swoich marzeń. Próbowały robić to w tajemnicy, ale ojciec o wszystkim się dowiedział i nakazał zamknąć je w jednej z pałacowych komnat. Siostry były załamane. Do dnia, w którym odniosły wrażenie, że wiszący w tej komnacie portret matki daje im jakieś znaki. Odsunęły go i znalazły tajemnicze przejście do miejsca, w którym w końcu mogły poczuć się szczęśliwe i wolne.




Zdradziłam Wam początek tej historii. Jeśli chcecie wiedzieć, co czekało na siostry za tajemniczym przejściem musicie przeczytać Marzycielki. Sami albo z własnymi dziećmi. Poznacie w ten sposób niezwykłą opowieść o rodzinie, rodzicielskiej miłości, o marzeniach, pasjach, planach, o odwadze i walce o niezależność. O uczuciach, które targają każdym człowiekiem. Bo Marzycielki to opowieść o życiu ubrana w piękną baśniową formę (cała historia nawiązuje do jednej z baśni Braci Grimm) i rozgrywająca się w niezwykłym miejscu. Królestwo Kalii jest krajem wyjątkowo pięknym, który zachwyca i tych, którzy tam mieszkają i przybyszów, którym udaje się do niego dotrzeć. Czytanie tej książki to ogromna przyjemność dla czytelników. Myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie, choć dla każdego jej przesłanie będzie nieco inne. Tak, bajki i baśnie są mądre, wszystkie uczą nas życia, przekazują proste i ważne prawdy. Takie, które pomagają ludziom w codziennym życiu i ułatwiają budowanie relacji z innymi ludźmi. W przypadku Marzycielek jest podobnie, ta książka to prawdziwa lekcja życia, a jednocześnie wielka literacka uczta. Przeczytajcie i dajcie się ponieść magii tej opowieści.






Marzycielki
Jessie Burton
ilustracje Angela Barret
tłumaczenie Łukasz Małecki
Wydawnictwo Literackie 2019

 

"Moja wspaniała przyjaciółka" (Wydawnictwo Wilga)

Jestem pewna, że kiedy zobaczycie tę książkę po raz pierwszy stwierdzicie, że piękniej wydaną książkę dla dziewczynek trudno sobie wyobrazić. Elegancka płócienna okładka, na niej subtelne grafiki i nieduży format (taki akurat do dziewczęcej torebki). Oto Moja wspaniała przyjaciółka!


Książka Pollu Ho-Yen to historia dwóch dziewczynek. Lepsze przyjaciółki o Luli i Lenki trudno sobie wyobrazić. Dziewczynki bardzo się od siebie różnią, a mimo to doskonale się ze sobą dogadują. Zupełnie nie przeszkadza im to, że jedna lubi psy, a druga koty. Nie zwracają uwagi na to, że w szkolnym autobusie jedna woli patrzeć w okno, a druga rozmawiać. Na wszystko znajdą czas, każda z nich będzie zadowolona. Znają się od zawsze, ich mamy poznały się w szpitalu, w którym czekały na narodziny swoich córek. Ba! Lula i Lenka urodziły się nawet tego samego dnia. Przyjaźnią się, więc od czasów niemowlęcych. Kiedy poznają je czytelnicy dziewczynki są już uczennicami. Chodzą oczywiście do tej samej klasy, spędzają razem przerwy i siedzą obok siebie w szkolnym autobusie. Wydaje się, że przyjaźń dziewczynek jest tak silna, że nikt ani nic ich nie rozdzieli. Lula i Lenka nie powinny nigdy się pokłócić. A jednak na ich drodze staje piórnik niezgody. Ten piórnik Lula pożyczyła od Lenki, żeby skończyć pracę na konkurs plastyczny. Pożyczyła i zapomniała przynieść do szkoły, żeby móc go oddać przyjaciółce. Tak rodzi się konflikt między dziewczynkami. Lula i Lenka zrywają kontakt, przestają siedzieć obok siebie, przestają się razem bawić. Wszystko wskazuje na to, że wieloletnia przyjaźń właśnie się zakończyła...




Nie będę zdradzać, co wydarzy się dalej. Uchylę tylko rąbka tajemnicy odnośnie zakończenia, to na szczęście jest dobre, więc można tę książkę śmiało podarować wszystkim dzieciom, które przeżywają jakieś kryzysy w relacjach z rówieśnikami. Moja wspaniała przyjaciółka pokazuje, że z jednej strony, kłótnie są czymś nieodłącznie związanym z relacjami międzyludzkimi, z drugiej, podkreśla, że konflikty trzeba próbować rozwiązywać. Dla dobra siebie i innych. Szkoda rezygnować z przyjaźni po jednej kłótni o drobiazg.




Książka Polly Ho-Yen pokazuje dzieciom prawdę o przyjaźni. Relacje łączące Lulę i Lenkę powiela wiele ich rówieśniczek. Ważne, żeby unikać powielania popełnionych przez bohaterki tej książki błędów. Myślę, że ta książka pomoże dzieciom tego uniknąć. I właśnie dlatego warto ją przeczytać, bo to mądra i piękna opowieść o dziecięcej przyjaźni. Takiej, którą pamięta się całe życie. A czasem nawet takiej, która potrafi całe życie trwać. 




Moja wspaniała przyjaciółka
Polly Ho-Yen
ilustracje Binny Talib
tłumaczenie Patrycja Zarawska
Wydawnictwo Wilga 2018

"Ambroży Pierożek - przyjaciel smoków" (Wydawnictwo ADAMADA)

Nie jestem mamą, która szuka książek na każdy temat dotyczący rozwoju dziecka. Nie mieliśmy książek o odpieluchowaniu, o porzuceniu smoczka i o pójściu do przedszkola. Wszystkie te rzeczy działy się u nas naturalnie, więc nie czułam potrzeby czytania książek im poświęconych. Ostatnio zaczęłam jednak myśleć, że przydałaby się dobrze napisana książka o niesympatycznych koleżankach i kolegach, którzy czerpią przyjemność z dokuczania innym. Nie musiałam długo szukać i czekać, bo okazało się, że taka książka jest i spełnia wszystkie moje wymagania!

Napisał ją Andrzej Marek Grabowski, znany dzieciom z mojego pokolenia z programu "Tik Tak" i "Ciuchcia". Można śmiało powiedzieć, że dla moich rówieśników był prawdziwym idolem, na jego pojawienie się na szklanym ekranie czekaliśmy cały tydzień. Bo przecież takie to były czasy, że bajki i programy telewizyjne emitowane były w konkretnych dniach i na żadne powtórki nie można było liczyć. Teraz Andrzej Marek Grabowski ma szansę stać się idolem naszych dzieci, bo napisał naprawdę fantastyczną książkę. 


Bohaterem książki jest Ambroży Pierożek, bardzo tajemniczy jegomość, który pewnego dnia pojawił się w pewnym przedszkolu. Nikt nie wiedział skąd się wziął, zdziwionej nauczycielce oznajmił, że rodzice zapisali go do tego przedszkola. Cóż było robić, pani przyjęła Ambrożego do grupy. Chłopiec wśród nowych kolegów nie próżnuje. Ambroży Pierożek na prawo i lewo rozdaje prztyczki w nos wszystkim, którzy nie traktują dobrze innych. Jego magiczna moc sprawia, że ten kto do tej pory dokuczał swoim koleżankom albo kolegom, może przez chwilę poczuć się jak osoba, której sprawiał przykrość. Nagle to z niego zaczynają wyśmiewać się inni albo ktoś z nie chce się z nim bawić. Ambroży pomaga również tym, którzy nie dokuczają innym, ale mają na przykład problemy w domu. Dzięki niemu Tomek udowadnia rodzicom, że jest już na tyle duży, że może pomagać w domu. Macza również palce w niespodziewanym sukcesie taty Uli w grach losowych. Pomaga nawet aktorom, którzy przyjechali do przedszkola z niezbyt ciekawym przedstawieniem. 



Wszystko to dzieje się jednego dnia. I nie przesadzę, jeśli napiszę, że ten dzień zmienił w przedszkolu wszystko. Sprawił to maleńki chłopiec latający na smoku i trzymający w kieszeni kota o imieniu, które wymówić niezwykle trudno. Choć tak naprawdę  Utrumgatham to nie jest żaden kot. To niewielki, ale jednak SMOK! Kolejny dobry przyjaciel Ambrożego, który pomaga mu czynić dobre rzeczy.


Zachwyciła nas ta książka swoją prostotą, która w niezwykły sposób łączy się tu z magią i bardzo ważnym przesłaniem. Przygody dzieci, na których drodze stanął Ambroży Pierożek, pokazują jak ważne jest wyczulenie na potrzeby innych. Pokazują też, dlaczego warto żyć tak, żeby nikogo nie krzywdzić. Przecież nie jesteśmy na świecie sami. Właśnie dlatego i dorośli, i dzieci muszą o innych myśleć. A sami nie powinni czuć się od nikogo gorsi tylko dlatego, że mają mniej pieniędzy albo dlatego, że w ich rodzinach trwają jakieś wewnętrzne konflikty. Dzieci niczemu nie są winne i ta książka ich o tym przekonuje. To doskonała lektura dla wrażliwych dzieci, które mają problemy z nawiązywaniem relacji z rówieśnikami. To lektura dla dzieci, którym rówieśnicy dokuczają. Być może działania Ambrożego Pierożka pomogą im z takimi sytuacjami sobie radzić. Jest to również ważna lektura dla dzieci, które stoją po drugiej stronie. Dla tych, które dokuczają innym. Myślę, że opowieść Andrzeja Marka Grabowskiego w bardzo sugestywny sposób pokaże im, co czują ich ofiary. A to może być pierwszym, bardzo ważnym krokiem na drodze do zmiany ich zachowania.




Pokochałyśmy tę książkę od pierwszego zdania. Pokochałyśmy ją również od pierwszego wyjrzenia, bo piękną i mądrą opowieść uzupełniają baśniowe ilustracje. Stworzył je Maciej Szymanowicz, jeden z naszych ulubionych ilustratorów. W tej książce po raz kolejny udowodnił, że jego ilustracje to prawdziwa uczta dla małych i dużych oczu. Razem z magiczną opowieścią snutą przez Andrzeja Marka Grabowskiego tworzą całość, której nie można się oprzeć!



Ambroży Pierożek - przyjaciel smoków
Andrzej Marek Grabowski
ilustracje Maciej Szymanowicz
Wydawnictwo ADAMADA 2018

"Hotel Winterhouse" (Wydawnictwo Dwukropek)

Czytając takie historie nie mogę się nadziwić temu, że są na świecie ludzie, którzy nie lubią książek. Ta trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Bawi, zaskakuje, wciąga, zachwyca. Co to za książka? 


Opisując ją najkrócej można powiedzieć, że to kolejna detektywistyczna powieść, którą przygotowało dla polskich czytelników Wydawnictwo Dwukropek. Przyznam się szczerze, że choć bardzo ufam osobom, które w Dwukropku są odpowiedzialne za wybór książek, które zostaną wydane, zawsze mam pewne obawy. Bo rozumiem wydać jedną świetną serię, dwie, trzy, ale trafiać za każdym razem? Tu trzeba mieć prawdziwe szczęście albo po prostu nosa do dobrych książek!


Hotel Winterhouse też ma już swoją kontynuację, zanim jednak ukaże się ona w Polsce, skupmy się na pierwszym tomie przygód jedenastoletniej Elizabeth Sommers. Dziewczynka jest sierotą, wychowują ją dalecy krewni. Ciotka i wujek są biedni i nieszczęśliwi. Oszczędzają na wszystkim, na czym tylko można oszczędzać. Ich dom jest mały, zaniedbany, a Elizabeth brakuje wielu podstawowych rzeczy. Brakuje jej również miłości, rodzinnego ciepła i opieki kogoś życzliwego. Wujostwo nie chce nawet spędzać z nią Bożego Narodzenia. Kiedy ich nie będzie w domu, dziewczynka nie może zostać tam sama. Ma wyjechać do hotelu, którego prospekt reklamowy znalazła kiedyś w domu. Kto zapłacił za ten wyjazd? Kto zafundował wyjazd jej wujostwa? Tego Elizabeth nie wie. Na razie targana emocjami wsiada najpierw do pociągu, potem do autobusu i dociera do Hotelu Winterhouse. Miejsce jest piękne, pracujący tam ludzie wydają się mili, każdy z nich traktuje Elizabeth jak damę. Dziewczynka początkowo czuje się w hotelu nieco zagubiona, na szczęście szybko poznaje swojego rówieśnika Freddiego. Z chłopcem połączy ją zamiłowanie do łamigłówek, oboje uwielbiają bawić się słowami i literami. Ta ich oryginalna pasja może okazać się wkrótce kluczem do rozwiązania pewnej tajemnicy. Ta wiąże się z właścicielem hotelu, biblioteką, książkami i tajemniczym obrazem... Resztę zachowam dla siebie.



Czy biedna sierota, która świetnie się uczy, a do tego lubi książki i łamigłówki może być interesującą bohaterką literacką? A dlaczego nie miałaby nią być? Przecież nie zasobność umysłu, a ciekawy charakter powinny być miarą wyjątkowości człowieka. A Elizabeth jest naprawdę wyjątkową i interesującą bohaterką. Niewiele wiemy o jej pochodzeniu, bo ona sama niewiele wie i pamięta. Czy dlatego tak bardzo intryguje czytelnika? W pewnym sensie tak, ale czytelnika wciąga cała historia opowiedziana w Hotelu Winterhouse. Opowieść pełna zagadek, tajemnic, w której cały czas trzeba dokonywać wyborów, w którym trzeba uważać na ludzi, którzy niekoniecznie mają wobec bohaterów dobre zamiary. Jeśli dodamy do tego niezwykle klimatyczne miejsce akcji otrzymujemy historię, którą czyta się z zapartym tchem. A po zakończeniu chce się więcej i więcej...




Hotel Winterhouse
Ben Guterson
ilustracje Chloe Bristol
tłumaczenie Anna Anita Wicha
Wydawnictwo Dwukropek 2018
wiek 9+