Środowe recenzje: Kto żyje w jabłku? "Dzicy lokatorzy" (Czerwony Konik)

Od pierwszego zdania, pierwszego akapitu zależy wszystko. Często zdarza mi się porzucić czytanie, jeśli te pierwsze fragmenty nie przypadną mi do gustu. Czasem zdarza mi się nawet już do tej książki nie wrócić i nie dać jej drugiej szansy. Tosia na razie ocenia książki głównie na podstawie ilustracji. To nie jest tak, że podobają jej się tylko pstrokate i kolorowe obrazki. Tak naprawdę nadal nie umiem przewidzieć, co jej się spodoba, a co nie. Ta książka na początku Tosi nie zachwyciła. Przekartkowała ją, ale nie chciała jej czytać. Minęło kilka dni i poszukując lektury na wieczór sięgnęłyśmy po Dzikich lokatorów


Czytałam pierwsze zdanie obserwując minę Tosi. Pierwsze zdanie tej książki brzmi tak:

"Trudno wyobrazić sobie lepsze miejsce" pomyślał robaczek
z rozmarzeniem, spoglądając ze swego okrągłego okienka
na skrawek błękitnego nieba, widoczny wśród lśniących, 
rozchybotanych liści, które osłaniały jego rozkoszne mieszkanko
przed popołudniowym skwarem.

Z każdym słowem na twarzy Tosi pojawiał się uśmiech mieszający się ogromnym zachwytem. Majstersztyk językowy, piękno zamknięte w słowach. Ona słuchała z zachwytem, ja czytałam z niesamowitą przyjemnością. Zdanie spodobało mi się tak bardzo, że przeczytałam je po raz drugi, a potem następne, jeszcze jedno i kilkadziesiąt kolejnych. Dziesięć rozdziałów, niewiele ponad sześćdziesiąt stron opowieści o robaczku, który zaprzyjaźnił się z wężem i zjednoczyli siły, żeby uratować dom jednego z nich.
Bo robaczek, jak na robaczka przystało mieszkał w jabłku. Miał tam piękny domek, w którym mieszkało mu się bardzo dobrze. Niestety pewnego dnia, pod drzewo, na którym mieszkał przyjechał jakiś bardzo hałaśliwy pojazd. Wysiedli z niego ludzie, rozłożyli na trawie i zaczęli zrywać jabłka! Robaczek wpadł w panikę. Przecież za chwilę może stracić dom. Co zrobić? Dokąd pójść? Na szczęście zimną krew zachowuje spotkany przypadkowo wąż, który na owej jabłoni się wyleguje. O dziwo ze strony węża nic robaczkowi nie grozi. Ba! On chce mieszkańcowi jabłka pomóc. I pomaga na bardzo różne sposoby. Co dokładnie robi nie zdradzę, ale myślę, że wielu czytelników zastanowi się, czy byliby gotowi na takie poświęcenia dla ratowania swoich przyjaciół.

Dzicy lokatorzy bardzo mnie zaskoczyli mnogością nawiązań do różnych tekstów kultury. Robaczek okazuje się być potomkiem księdza Robaka, wąż kolekcjonuje książki o przedstawicielach swojego gatunku i cały czas nawiązuje do biblijnej historii o Adamie, Ewie, wężu i jabłku. Dla mnie śledzenie tych wszystkich nawiązań było ogromną przyjemnością. Tosia wielu nawiązań jeszcze nie wyłapywała, ale o niektórych jej opowiadałam i słuchała z dużym zainteresowaniem. A Dzicy lokatorzy podobali jej się bardzo. Zarówno treść, jak i ilustracje zachwyciły ją absolutnie. Pięknie wydana, znakomicie zilustrowana i wspaniale napisana. Uwielbiam tę książkę za niebanalny, bardzo interesujący styl. Dzikich lokatorów czyta się doskonale. Książka zaskakuje niemal na każdej stronie, a cała historia ma drugie dno, bo nie tylko o ratowanie zamieszkanych przez robaczki jabłek w niej chodzi:)

Ta książka to nasze drugie spotkanie z wydawnictwem Czerwony Konik. Po niebanalnym Lesie zabaw (KLIK) i literackiej uczcie w towarzystwie Dzikich lokatorów jestem pewna, że nasza przygoda dopiero się rozpoczyna!






Dzicy lokatorzy
Tina Oziewicz
ilustracje Marta Szudyga
Wydawnictwo Czerwony Konik, 2014
Wiek 7+



Komentarze

  1. U nas również twórczość Tiny Oziewicz :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygląda bardzo sympatyczne, piękne obrazki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo sympatyczna ksiażka. Kto nie spotkał robala w jabłku, ten trąba :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna książeczka dla każdego dziecka. Jabłka też lubimy ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Myśle że i nam spodobała by się ta książka a wszelakie nawiązania o których wspomniałaś to fajne urozmaicenie dla głównej fabuły :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super recenzja :) muszę kupić tę książkę mojemu synowi i Starszakom do żłoba :) na pewno im się spodoba

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki za podpowiedź kolejnego nieznanego nam tytułu :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz