Środowe recenzje: Niepełnosprawny, czyli taki sam jak my! "O Kamilu, który patrzy rękami" (Adamada)

Staramy się, żeby Tosia wyrosła na osobę tolerancyjną, u której inność albo niepełnosprawność nie budzie niezdrowej sensacji. Uczymy ją zwracania uwagi na potrzeby innych. Chcemy, żeby potrafiła nieść pomoc tym, którzy tego potrzebują. Nie wiemy, jak zachowa się w momencie, kiedy ktoś będzie potrzebował jej wsparcia, ale wiemy, że niepełnosprawność i inność nie powinny budzić w niej specjalnego zainteresowania. Na razie zdaje się w ogóle nie zauważać, że dziecko, z którym się bawi czymkolwiek się od niej różni. I dobrze, bo po przeczytaniu książki Tomasza Małkowskiego, ja jako matka, nie chciałabym, żeby zachowała się jak jej drugoplanowi bohaterowie...


Głównym bohaterem jest Kamil, chłopiec ma pięć lat i jest niewidomy. Jego rodzice postanowili jednak pokazywać mu świat na wszelkie możliwe sposoby. Chodzą z nim do restauracji, zwiedzają muzea, a nawet uczą jeździć na rowerze i zbierają na narty. Kamil chodzi nawet do przedszkola! I pewnie czerpałby z tych wszystkich rzeczy jeszcze większą przyjemność, gdyby nie bezmyślność ludzi, których spotyka na swojej drodze. To oni nazywają go ślepym głupkiem i odbierają mu prawo do poznawania świata na własny sposób. Jedni krzyczą na niego, kiedy boi się zjechać ze zjeżdżalni, inni dziwią się po co przyszedł do zoo, skoro i tak niczego nie zobaczy. A koledzy z przedszkola wykorzystują fakt, że chłopiec nie widzi, żeby móc z niego zadrwić. Jest jeszcze ciocia, która bardzo żałuje chłopca i ciągle podkreśla jaki to on jest biedny, że nie widzi. Ale Kamil się nie poddaje, choć często jest mu przykro. Na szczęście chłopiec ma starszą siostrę, sześcioletnia Zuzia zawsze staje w obronie brata i mówi tym, którzy z niego kpią co o nich myśli! Co więcej, kiedy są we własnym gronie, sama lubi robić bratu psikusy. A on nie pozostaje jej dłużny... Jak to w rodzeństwie bywa!

Takich książek powinno powstawać jak najwięcej. Po pierwsze dotyka ona ważnej kwestii społecznej jaką jest niepełnosprawność, po drugie jest naprawdę niebanalna. Stroni od nadmiernego dydaktyzmu i jest świetnie napisana. Dwadzieścia niedługich rozdziałów opowiada dwadzieścia różnych historii. 
Są mądre i dowcipne jednocześnie. Każdego skłonią do refleksji na temat tego, jak on traktuje osoby niepełnosprawne. Czy bardziej przypomina pana Zbyszka, sąsiada głównego bohatera, który zamiast nakrzyczeć na Kamila, bo ten wybił szybę w oknie jego domu, daje chłopcu kwiaty, żeby dał jej swojej mamie, która złości się na dzieci za to co zrobiły. A może więcej w nim z pana, którego Kamil spotkał w restauracji i, który głośno komentował ciemne okulary chłopca i żądał od kelnera, żeby go wyprosił? A przecież Kamil nie jest od nikogo gorszy. Ba! W niektórych sprawach przewyższa tych, którzy widzą. Na przykład ma doskonały słuch i potrafi rozpoznać kroki taty idącego po klatce schodowej! Co prawda, mimo doskonałego słuchu, nie udaje mu się dostać do szkoły muzycznej, ale w przyszłości będzie mógł zostać kim chce. Nawet prezydentem! 

Zastanawiałam się, czy ta skromna w formie książka spodoba się Tosi. Joanna Rusinek stworzyła naprawdę minimalistyczne ilustracje, a Tomasz Małkowski napisał książkę piękną, ale niełatwą. Tosi jednak historia Kamila bardzo się spodobała, raz śmiała się razem z nim, innym razem smuciła, momentami również denerwowała. Taka właśnie jest opowieść o Kamilu, różnorodna, jak nasze postrzeganie osób niepełnosprawnych. Warto ją przeczytać i na chwilę przenieść się do świata, w którym patrzy się rękami!







O Kamilu, który patrzy rękami
Tomasz Małkowski
ilustracje Joanna Rusinek
Wydawnictwo Adamada, 2017

 

Komentarze

  1. Książek z taką tematyka , uczącą dzieci współczucia, wyrozumiałości i tolerancji powinno byc jak najwięcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ważne też, żeby były dobrze napisane, ta taka jest!

      Usuń
  2. Jesteśmy w trakcie lektury, oby jak najwięcej takich publikacji

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka porusza bardzo ważną tematykę. Moje dziewczyny niby na co dzień spotykają się z osobami niepełnosprawnymi (moja mama jeździ na wózku, a one chodzą na dodatkowe zajęcia do szkoły specjalnej), ale jak widzą w parku kogoś na wózku to i tak zwracają na niego uwagę, krzycząc, że babcia też taki ma :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to nie jest krzyk krzywdzący dla innych, nikogo nie powinny takim stwierdzeniem obrazić, w tej książce opisano znacznie bardziej krzywdzące zachowania w stosunku do osób niepełnosprawnych.

      Usuń
  4. Ciekawa i wartościowa książka!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz co sobie pomyślałam? Że tego typu książki powinny wchodzić w skład obowiązkowych lektur szkolnych. Po co? Ano po to by obecne dzieciaki kiedy będą już dorosłe nie miały takich braków jakie posiada w wychowaniu wielu z nas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinny! A nawet jeśli się nie znajdą, warto byłoby o nich rozmawiać na przykład na lekcjach wychowawczych.

      Usuń
  6. Ważny temat, więc i książka równie ważna. Na pewno kupię ją dla mojej córki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz