Środowe recenzje: Tosia poznaje Tosię, czyli "Tosia na Wyspie Zapomnianych Bajek" (Wydawnictwo Skrzat)

Ta książka wprowadziła do naszego domu nową jakość. Tosia po raz pierwszy zaczęła zwracać uwagę na to, w jakie wyrazy układają się litery, a to wszystko dlatego, że na okładce zobaczyła swoje imię!

Są pewne podobieństwa między naszą Tosią a Tosią z książki. Oprócz imienia jest to na pewno niechęć do brokułów i miłość do morza. Różnic jest jednak więcej, Tosia z książki jest nieco starsza, ma uczulenie na sierść i nie znosi książek! Nasza, jak wieść gminna niesie, a znaki różne potwierdzają, książki uwielbia. Sama zainteresowana zapewnia, że gdy tylko osiągnie pełną zdolność składnia liter w wyrazy będzie czytać samodzielnie. Tosia z książki czytać nie chciała, choć jej ciotka Hortensja, znana miłośniczka literatury pięknej, przy każdej okazji obdarowywała ją kolejnymi woluminami. I żyłaby Tosia spokojnie i nie dalej nie czytałaby książek, gdyby nie dziwne wydarzenie, które stało się jej udziałem. Dziewczynka poszła na zakupy do warzywniaka, kupiła brokuły, banany i ziemniaki. Zapłaciła, wyszła ze sklepu i machając siatką pełną zakupów wracała do domu. Jak się łatwo domyślić, siatka się zerwała, a zakupy rozsypały. Tosia schyliła się, żeby je pozbierać i w tym momencie pojawił się... Nie, nie był to książę z bajki, ale jakiś nieznajomy chłopiec. Po krótkiej wymianie zdań okazało się, że ma na imię Jonasz i nie mieszka w okolicy, bo pochodzi z Wyspy Zapomnianych Bajek. Tosię bardzo zaciekawiło to tajemnicze miejsce i natychmiast zapragnęła je zobaczyć, ale wtedy na dłoni chłopca usiadł motyl, który Tosi najpierw wydał się zwyczajnym owadem, a potem się do niej... uśmiechnął! Nie udało jej się jednak dowiedzieć niczego więcej, bo Jonasz szybko się pożegnał i zniknął. Tosia wróciła do domu, a rozpakowująca zakupy mama znalazła wśród warzyw kartkę, która była zaadresowana do dziewczynki.
To mógł napisać tylko on. Chłopiec z motylem na dłoni.
"Gdy przeczytasz choć jedną książkę z tych, 
które masz, znowu się spotkamy. Jonasz

Tosia nie zastanawiała się ani przez chwilę i zabrała się za czytanie. Odtąd zaczęły się dziać wokół niej rzeczy niezwykłe. Książki zmieniły jej świat, a to, że czytała zmieniło Wyspę Zapomnianych Bajek. Nagle, wszystko zaczęło wyglądać inaczej, Tosia pochłaniała kolejne książki, odkrywała na nowo ludzi wokół siebie, zawierała nowe przyjaźnie. Na końcu dotarła na Wyspę Zapomnianych Bajek? Jaki był cel tej wyprawy? Nie zdradzę...

Katarzynę Zychlę znałyśmy do tej pory jako autorkę serii o przygodach hipopotamka Maksa i jego siostry Zuzi (KLIK). Ta książka jest zupełnie inna, ale równie interesująca. Tosia była zachwycona przygodami swojej imienniczki. Jeśli miałabym tej książce cokolwiek zarzucić, to mogłabym powiedzieć, ze jest za krótka, bo o przygodach dziewczynki, która odkrywa świat literatury chciałoby się czytać i czytać. 
Tosia na Wyspie Zapomnianych Bajek to książka z przesłaniem, bo oprócz Wyspy Zapomnianych Bajek czytelnicy poznają jeszcze Królestwo Elektroniki, pełne nowoczesnych, elektronicznych gadżetów, które z łatwością mogą przesłonić dzieciom cały świat. Przykład Tosi udowadnia, że książki nie są nudne, że dzięki nim można zwiedzać nieznane miejsca, poznawać ciekawych ludzi i odkrywać świat. 
Nasza Tosia bardzo polubiła tę opowieść za treść i cudowne malarskie ilustracje Małgorzaty Flis, są piękne i kolorowe. Niezwykłe i magiczne jak historia, która przytrafiła się głównej bohaterce:)
Z tego wszystkiego powstaje bardzo spójna całość i bardzo interesująca książka, którą warto poznać! 






Tosia na Wyspie Zapomnianych Bajek
Katarzyna Zychla
ilustracje Małgorzata Flis
Wydawnictwo Skrzat, 2016
Wiek 4+

Za książkę dziękuję
Wpis powstał w ramach projektu Przygody z książką


 

Komentarze

  1. Wyspa Zapomnianych Bajek - to brzmi fantastycznie!
    a akwarele Flis też bardzo lubię
    zapisuję sobie na przyszłość [niech będzie, że dla naszej Tosi ;)]

    OdpowiedzUsuń
  2. Tytuł zachęcający! Bardzo lubię te książki od Skrzata :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mnie zaciekawiła... I odrazu mam takie skojarzenie że czytając przenosimy się przecież czasem dzięki wyobraźni w najróżniejsze miejsca... :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz