Czy dziecko może dostać za dużo prezentów?

Zamykam oczy i widzę czarno-białe zdjęcie, zrobiono je w 1988 albo 1989 roku w okresie Bożego Narodzenia. Jestem na nim ja w otoczeniu zabawek, które znalazłam pod choinką, jak na schyłek PRLu zbiór jest imponujący. Dmuchany krokodyl, waga sklepowa, książki, lalka, misie. Dużo! A mi pewnie i tak było mało.

Od kilku tygodni głowimy się nad prezentami dla Tosi. W tym roku planowaliśmy kupić jej jeden, duży prezent, na który złoży się cała rodzina. Okazało się jednak, że ona nie ma takich dużych/drogich potrzeb. Sama nawet dokładnie nie wie co chciałaby dostać. Pod choinką pojawi się więc kilka mniejszych paczek. 
Każda z bliskich nam osób chce zabawić się w Mikołaja i sprawić Tosi przyjemność. Każdy chce obserwować jej radość, kiedy otwiera paczkę. Niełatwo byłoby więc namówić wszystkich na zrzutkę, bo otwieranie odbyłoby się tylko przy tych, z którymi spędzalibyśmy wigilię, więc część osób byłaby tego widoku pozbawiona (żałuję, że nie wpadliśmy na ten pomysł rok temu, kiedy zaprosiliśmy bliskich do nas). W naszym domu pojawią się nowe zabawki, które na krótszy lub dłuższy czas zainteresują Tosię. 
Przezornie rozpoczęłam już wyprzedaż starych, którymi dziecko się nie bawi albo na które jest już zdecydowanie za duża. Uzbierał się tego sporych rozmiarów kartonik, bo Tośka zabawek dostaje całkiem sporo. Często słyszę więc, że ma ich za dużo. Tutaj na usta ciśnie mi się tylko jedno pytanie: "A czy to my jej te zabawki kupujemy?!". Od nas najczęściej dostaje drobiazgi, kolejne elementy większej całości, którą kompletuje (jak lokomotywy z bohaterami bajki "Tomek i przyjaciele", figurki z Klubu Myszki Miki) albo kolorowanki. Czas większych prezentów to urodziny, Wielkanoc i Boże Narodzenie. I po każdym takim wydarzeniu zbiór rośnie, ma tych zabawek naprawdę dużo, na szczęście 95% to prezenty trafione/wymarzone. Czasem zamiast zabawki dostanie jakieś ubranie, książkę (choć te w większości kupujemy my, jeśli są prezentem to ze względu na przeogromny księgozbiór Tosi jest on konsultowany z nami) albo jakiś element dekoracyjny pokoju. Od dziadka ostatnio dostała (bez okazji) pierwsze biurko! Ze wszystkiego się cieszy, a poza tym to nie my-rodzice Tosi zmuszamy jej gości do przyjścia na urodziny z prezentem. Taki jest zwyczaj, do cioci na imieniny wybieramy się z bukietem kwiatów i nikt ciotce przez trzy dni nie wypomina, że ma tych kwiatów za dużo. Przy okazji ślubów młoda para coraz częściej prosi o wino/książki z dedykacją/karmę dla schroniska, są jednak tacy, którzy chcą dostać kwiaty argumentując to tym, że już nigdy tylu bukietów nie dosta, więc chcą. I mają prawo!  

My-dorośli coraz częściej rezygnujemy z dawania prezentów, zastępujemy je pieniędzmi albo kartami podarunkowymi, w końcu obdarowany najlepiej wie, co jest mu potrzebne, więc sam pójdzie do sklepu i kupi. Dziecku jednak samą gotówkę wręczyć trochę głupio, więc do 50 albo 100 zł i tak dokupujemy lalkę/samochód/pluszowego misia. 
Niech dziecko ma, niech samej koperty w ręce nie trzyma i z tych dodatków szybko uzbiera się kolejny stosik mniej lub bardziej potrzebnych zabawek. A z drugiej strony, to kiedy jest najlepszy czas na rozpakowywanie tych wielkich pudeł owiniętych kolorowym papierem?! No, kiedy?! Właśnie teraz, kiedy dziecko jest dzieckiem i umie bez żadnych oporów pokazać swoją radość, rzucić się na szyję osobie, która podarowała mu wymarzoną rzecz. Dorośli są tacy poważni, oni rzadko podskakują z radości, rzadko tulą dopiero co wyjęty z pudełka prezent, nawet jeśli wyjątkowo przypadł im do gustu.

Komentarze

  1. nie mam bladego pojęcia, dlaczego niektórzy dorośli tak zazdroszczą dzieciom góry zabawek, tej frajdy z rozpakowywania chyba najbardziej. Może dlatego, że sami tego nie mieli? Ja marzyłam o Lego, rodziców nie było na nie stac. Moje dzieci Lego na szczęście uwielbiają, więc mogę się teraz po latach pobawić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze powiedziane - zazdroszczą! Ja zawsze chciałam mieć kuchnię do zabawy, więc Tosia dostała taką na swoje drugie Boże Narodzenie, teraz bawimy się razem:)

      Usuń
  2. A ja zawsze chciałam wózek dla lalek....będę mogła kupić taki dla córci ;-)

    A prezenty..dzieci są po to by je rozpieszczac, szczególnie na święta ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No wiesz naszych prezentów ciężko dostrzec bo są pochowane, czasem nie trafione leżą głęboko w szafie :-p A dziecko potrafi się cieszyć każdym szczegółem co widać w każdym domu gdzie są dzieci dla tego taka opinia się utrwaliła że dziecko ma za dużo zabawek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uważam, ze prezentów nigdy za dużo. Najważniejsze, aby były one robione z głową, a dziecko potrafiło je docenić. Jeśli już o prezentach mowa, to gdzie zazwyczaj się w nie zaopatrujecie? Ja, zamawiam je zazwyczaj przez internet, w sklepie internetowym https://4gift.pl. Czy kiedykolwiek mieliście okazję zrobić w nim zakupy?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz