Pożegnanie lata...

Tegoroczne lato było wyjątkowo intensywne. Świadoma tego, że Tosia jest coraz starsza i coraz więcej rzeczy ją interesuje lub zajmuje jej uwagę, postanowiłam zapewnić jej jak najwięcej atrakcji. Oczywiście na tyle, na ile może to zrobić matka/ojciec pracujący zawodowo. Pogoda dopisywała, choć momentami było nawet zbyt gorąco. Pierwszy tydzień mojego urlopu, a jednocześnie drugi tydzień rekonwalescencji Tosinkowego taty był chyba najintensywniejszym z tych, które do tej pory miałam okazje przeżyć jako mama. W zasadzie w domu tylko spałyśmy, wychodziłyśmy rano, wracałyśmy wieczorem. Czas spędzony nad morzem był równie atrakcyjny dla Tosi. Nie ukrywam, że dodatkowy dzień wolnego, który postanowiłam wziąć był pierwszym, w którym nie musiałam nic robić. Tosia poszła do przedszkola, a ja nadrabiałam zaległości.
Podsumowując - tegoroczne lato było naprawdę udane.
A teraz, choć w kalendarzu nadal lato, pogoda już jesienna, chłodne poranki, słoneczne, ale już nie tak ciepłe dni... Trochę deszczu, poranne dylematy w co się ubrać i w co ubrać dziecko, żeby do 15 nie było jej ani za ciepło, ani za chłodno... Na to jak inni ubierają swoje dzieci staram się nie zwracać uwagi, bo żadna to dla mnie podpowiedź - w piątek widziałam kilkulatki w zimowych kurtkach i czapkach, dziś, przy podobnej aurze - niemowlaka w body z krótkim rękawem. 
Jakie mamy plany na jesień? W najbliższą niedzielę chcemy wybrać się do lasu, który znajduje się tuż obok naszego domu, we wrześniu, po wizycie u alergologa (a ta już 19 września) odwiedzimy pewnie zoo, a jeśli wszystko ułoży się zgodnie z planem, na połowę października zaplanowaliśmy wyjazd do Wrocławia. 
Oby jesień była złota!!!

Komentarze